czwartek, 13 sierpnia 2009



No cóż jakiś czas temu wspominałem o absurdzie teorii "global warming". Bez dowodów (chyba że serio potraktujemy ilustrujący dzisiejszy wpis obrazek - to może być dowód na coś przyznacie sami), bez solidnych podstaw, na bazie hałasu, lęków i chęci zarobienia, grupa polityczno-ekonomiczno-ekologiczna wtłoczyła nam do głów efekt cieplarniany, jego katastrofalne skutki a co za tym idzie konieczność ponoszenia horrendalnych kosztów w celu zapobieżenia ich wystąpieniu.

Na drugim biegunie znajdowała się wcale nie licha i bynajmniej nie głupia grupa ludzi którzy wieszczyli coś kompletnie odwrotnego czyli ... globalne ochłodzenie. Ci jednak wpływów politycznych nie mieli i co gorsza nie byli w żadnym razie potencjalnie dobrym źródłem okradania społeczeństwa, więc się ich umiejętnie wyciszało, a ich tezy wyszydzało w publikatorach pseudonaukowych. Polecam lekturę Polityki, a w razie gdyby link zawiódł a egzemplarz był zupełnie niedostępny wklejam tu mały fragment:

"Panel uczonych, zorganizowany przez National Oceanic and Atmospheric Administration (NOAA) i NASA, ogłosił 29 maja, że maksimum 24 cyklu można spodziewać się w maju 2013 r. i będzie wtedy 90 plam (link na naszej stronie internetowej). Ma to być najsłabsze maksimum od 1928 r., kiedy to pokazało się tylko 78 plam. Ale tej opinii nie podzielili wszyscy paneliści – niektórzy uważają, że w maksimum będzie zaledwie 70 plam. Takie przepowiednie słabo się sprawdzają, ponieważ nastąpiła zmiana magnetyzmu Słońca, której przyczyn nie znamy. Dlatego obserwacje z poprzednich dziesięcioleci nie pasują do dzisiejszej sytuacji.

Astronomowie obawiają się, że obecna faza aktywności Słońca może być podobna do tego, co działo się w tzw. minimum Maundera, kiedy przez 70 lat (1645–1715) liczba plam nie przekraczała trzech, a temperatura na Ziemi była najniższa od 8 tys. lat. Europejskie rzeki zamarzały rokrocznie, przez Bałtyk jeździło się saniami, a alpejskie lodowce schodziły daleko w doliny, niszcząc pola i osady. W podobną, lecz krótszą drzemkę Słońce wpadło w minimum Daltona (1790–1820), gdy średnia temperatura była o 2–4 st. C niższa niż w XX w. Wtedy (w 1812 r.) Napoleon szedł na Moskwę. Na podstawie zmian aktywności Słońca niektórzy astronomowie przewidują, że Ziemia zacznie się ochładzać od 2015 r. i wkroczy w zimny okres w latach 2021–2026 lub 2050–2060, podobny jak podczas minimum Maundera. Natomiast długoterminowe oziębienie przewidywane jest na lata 2100–2200.

Znani klimatolodzy, Wallace Broecker z Columbia University i Reid Bryson z Wisconsin-Madison University, twierdzą, że za około 50 lub 500 lat może nadejść nowa epoka lodowa – taka, jaka skończyła się około 10 tys. lat temu, gdy znaczna część półkuli północnej naszego globu pokryta była lodem grubości 3 tys. m. Jak uczy geologia, nowe zlodowacenie nadejdzie nieuchronnie i będzie wielkim wyzwaniem dla cywilizacji."


SIC !!! Pewnie padłbym ze śmiechu na miejscu, ale mam dwa powody dla których jakoś mi się śmiać nie chce:

1) ciekawi mnie kiedy przestaniemy być rabowani przez oszołomów ponosząc koszty globalnego ocieplenia w postaci np. znacznie wyższych rachunków za media

2) kto i jak naprawi szkody które już się stały a do takich należy zaliczyć na przykład zmarnowane środki na infrastrukturę, patenty, licencje, opłaty za emisję czy w końcu oszpecenie ogromnych obszarów kompletnie nieekologicznymi farmami wiatraków.


No. A tak poza tym to czekam teraz na zachęty do emitowania maksymalnej ilości CO2 bo efekt cieplarniany może nam jak się okazuje uratować tyłki przed odmrożeniem :-D