czwartek, 15 stycznia 2009

Jak to wyginęli .... przecież to nie były mamuty?





... zareagował bohater seksmisji na informację że wyginęli faceci. Faceci to może nie mamuty ale z pewnością do grupy powoli wymierającej można spokojnie zaliczyć ... europejczyków.

Od wielu lat wiadomo, że ludność rdzennie europejska zmierza prostą drogą do wymarcia.
Myślę, że nie ma co owijać w bawełnę, trzeba sobie to po prostu uzmysłowić - jesteśmy skazani
na wymarcie. Może nawet i ta pesymistyczna nie-nowina by się nie ziściła gdyby nie fakt, że robimy w zasadzie wszystko aby do własnego wymarcia świadomie doprowadzić. Bowiem większość czynników, które powodują kryzys demograficzny, to przyczyny leżące w sferze naszych własnych zaniechań i czynów.

Nie jest chyba tajemnicą, iż społeczeństwa tzw. zachodnie starzeją się na potęgę. Sytuacja ta powoduje, że piramida finansowa, zwana obłudnie systemem ubezpieczeń społecznych, jest coraz bliżej totalnego krachu w większości państw socjal-europy, czyli w zasadzie niemal wszędzie. Aby system się nie posypał konieczni są nowi płatnicy.
Oczywiście, wyspecjalizowani, wykształceni i na ogół już zwyczajnie starzy europejczycy nie chcą się nadmiernie przemęczać, o wykonywaniu jakichś nieprzyjemnych prac nawet nie wspomnę.

Oba podane wyżej czynniki prowadzą do zjawiska powszechnego i obserwowanego na co dzień, czyli do przyjmowania przez bogate kraje emigrantów ekonomicznych z krajów biedniejszych. Początkowo napływ siły roboczej odbywał się ze stref wpływów kolonialnych i post kolonialnych czyli głównie z afryki i nieco z obu ameryk. Znaczenie społeczne emigrantów było w zasadzie żadne. Obecnie, rozszerzenie UE o biedniejsze kraje daje możliwość pociągnięcia nieco świeżej krwi z własnego kontynentu, a dodatkowo rosnąca liczba ludności napływowej, zaczyna powodować sytuację, w której znaczenie nowych członków społeczeństwa nie tylko rośnie ale zaczyna przeważać. Prowadzi to np. do sytuacji takich jak opisana w tym wpisie: LINK
Nuworysze EU szybko dostosowują się do pewnego poziomu krajów starych, choćby dlatego, że po prostu należy jak najszybciej udowodnić sobie swoją europejskość i nowoczesność.
Wśród wielu "cennych" nabytków kultury prawdziwego europejczyka jest jakaś dziwna awersja do rozmnażania się. Bynajmniej nie w sensie odbywania czynności o podłożu seksualnym, bo do tych wszem i wobec się zachęca, ale do naturalnych, było nie było, ich konsekwencji, w postaci posiadania potomstwa (nie mówię tu o zboczeniach rzecz jasna).
Po prostu - nie rozmnażamy się w tempie potrzebnym do zastępowania odchodzących pokoleń o jakiejś ekspansji nawet mowy nie ma.
Mimo rozwiniętej służby zdrowia i niesamowitej ilości gotówy włożonej w podtrzymywanie życia, ludzie w bogatym świecie oczywiście odchodzą. Dzięki opiece medycznej, w ciągu całego życia, oraz za sprawą niskiej umieralności noworodków, statystyki wieku wyglądają niesamowicie w zestawieniu z danymi historycznymi, jednak do nieśmiertelności jeszcze dość daleko.
Nie dalej jak dziś, wyczytałem, że badania statystyczne dotyczące przyczyn śmierci w europie na pierwszym miejscu stawiają choroby serca i układu krążenia, nowotwory i .... uwaga będzie nieprawomyślnie ..... aborcję.
Niesamowita sprawa i totalny absurd, który jednak za sprawą wielokrotnego powtarzania absurdem przestał być już dawno.
Mamy: starzejące się społeczeństwo, bankrutujący system ubezpieczeń emerytalnych, niemalże ciągłą potrzebę zasysania siły roboczej z zewnątrz w celu utrzymania funkcjonalności podstawowych usług no i opłacania składek emerytalnych rzecz jasna, a z drugiej strony ok. 20% europejczyków w ogóle nie rodzi się z uwagi na świadomą decyzję mamusi, tatusia lub obojga, że nie mają czasu, ochoty, pieniędzy itp. Przy czym nie mówię tu antykoncepcji czy innych sytuacjach kiedy nie dochodzi w ogóle do że tak powiem sposobności :-) Mówię o sytuacji w, której dziecko w zasadzie już jest niemal "gotowe" tyle, że go sobie nie życzymy.

Jedne z największych paradoksów i absurdów współczesnego świata - w krajach bogatych rodzi się mniej dzieci niż w ubogich, a jak zapytacie potencjalnych rodziców dlaczego to mamy takie oto "Niezwykle Istotne Dążenia":

- przedłużyć sobie młodośc i poszaleć jeszcze tak do 40-tki
- kariera, pieniądze, pozycja, znaczenie, ambicje
- lęk przed tym że ... uwaga ... nie będzie nas na dziecko stać

W najbogatszych krajach świata ludzie często boją się, że nie będzie ich stać. Rozumiecie to?
W tych krajach bezrobotny obszczymur z racji swojego lenistwa dostaje więcej kasy miesięcznie niż przez całe życie widział na oczy jakiś robotnik w chinach, na filipinach, w laosie, nepalu itp...
Ale nawet, ba, przede wszystkim, wysoko zarabiającego intelektualistę nie stać na dziecko?

Ręce opadają. Dlatego wymieramy i chyba słusznie. Chyba lepiej, że zastąpią nas nacje o podejściu nieco bardziej konserwatywnym, nastawione na przetrwanie i pozbawione, przynajmniej w znacznej części, wydumanych problemów. Kto powiedział, że cywilizacja nasza będzie umierać z hukiem suche badyle raczej odchodzą z dość cichym szelestem.