piątek, 8 czerwca 2012

I'll be back ...




Wracam do blogowania po baaaaardzo długim czasie. Nie sadzę żeby ktoś zatęsknił za moimi "mądrościami" ale nic tam, ja zatęskniłem za moja sieciową szufladą gdzie się/sobie mogę popisać.

A żeby przebieg nie był pusty napiszę od razu: nie lubię pomysłu na nową reformę emerytalną. Nie przekonują mnie zasłyszane argumenty, nie wierzę w intencje, a co najważniejsze - zastanawiam się dlaczego "wybitni analitycy", którzy już dziś wiedza jaka emeryturę dostanę za 40 lat, nie wykorzystają swojej wiedzy tajemnej i nie zajmą się na przykład inwestowaniem wielkiej kasy?
Z taką wiedza o przyszłości, o tym co się stanie w gospodarce, jak będzie wyglądał rynek, w tym rynek pracy, zbili by fortuny tak wielkie, że fundusz emerytalny mogliby zasilić samymi odsetkami - LMFO.

Postaram się nieco więcej napisać w dalszych publikacjach. Wiem że pewnie do nikogo nie trafię a na pewno nie do tych którzy byliby coś w stanie zmienić ale co tam. Tyle mojego że sobie po marudzę. Mam nadzieję jednak uczynić to możliwie konstruktywnie.
Przede wszystkim - ja nie znam przyszłości na tyle żeby prognozować wartość emerytur za 40 lat, ale znam na tyle, że wiem jedno - jeśli nie powstanie realny, istniejący i zasilany składkami fundusz zarządzany przez kogoś mającego pojecie o inwestowaniu (a nie tylko wydatkowaniu) środków, to możemy sobie już dziś założyć wiek emerytalny na poziomie znacznie powyżej średniej przeżywalności i od razu zastąpić nazwę "ubezpieczenie emerytalne" na   "darowizny na rzecz państwa"

CDN ...

... CD

A tak na gorąco od razu napiszę jedną ciekawostkę.

Zgodnie z danymi GUS średnia długość życia Polaka mężczyzny wynosi ok. 71 lat. Przed reformą na emeryturze nasz przeciętniak mógł przeżyć 6 lat (czyli w sumie szału nie ma) a po już tylko 4.
Kobiety mają jeszcze ciekawiej żyją do ok. 79 roku życia czyli według dawniejszych zasad  mogły cieszyć się emeryturą przez ......... 24 lata (przy wcześniejszej emeryturze) a normalnie 19, obecnie  - 12 czyli dokładnie połowę tego co przy dobrych układach wcześniej. Proponuję trochę prostej matematyki. Dla prostoty załóżmy że nie istnieją żadne procenty składane, możliwości inwestowania pieniędzy itd itp.

Oto nasz przeciętny Zenobiusz Kowali (żeby nie był wiecznie ten Jan Kowalski)  zarabia średnią krajową przez 45 lat pracy czyli 3700 brutto.
Z tej kwoty co miesiąc ZUS otrzymuje: 360 zł tytułem ubezpieczenia emerytalnego od Zenobiusza i łącznie 594 zł. od pracodawcy za Zenobiusza. Część przekazywana jest na OFE, cześć finansuje inne składki niż emerytalne, procentowo wygląda to tak że Zenobiusz i pracodawca dają po 9,76% podstawy czyli 19,52%
Dla prostoty rachunku dajmy na to łącznie na emeryturę idzie ~700 zł. miesięcznie.
przez 45 lat daje to 378 000 kwoty nominalnej samych składek. przez 4 lata emerytury otrzymując dość wysokie świadczeni na poziomie powiedzmy 2500 /miesiąc nasz Zenobiusz z kasy ZUS wypłaci 120 000 zł czyli ZUS ZAGARNIE ok. 70% wartości nominalnej samych składek. Zwykłe odkładanie pieniędzy na lokacie bankowej dałoby astronomiczną różnice w czasie tych 45 lat. Z takich całkiem zgrubnych obliczeń  przy założeniu stałej stopy procentowej 3% rocznie (nie wysoka raczej - poniżej inflacji nawet) samych odsetek nazbiera się ok. 250 000. Inne stopy inne wyniki ale nawet biorąc te 578 tys. mamy już ból głowy.
Nie wiem jak Wy szanowni czytacze ale ja wypłatę 120 tys. ze zgromadzonych 578 nazywałbym zwykła kradzieżą.

PS. Przy procencie składanym przy założeniach jak wyżej  uzyskamy ponad 1 100 tys. sic!